„Cyrulik sewilski” - The Met: Live in HD
Realizatorzy:
- Giacomo Sagripanti – dyrygent
- Bartlett Sher – reżyseria
- Michael Yeargan – scenografia
- Catherine Zuber – kostiumy
- Christopher Akerlind – reżyseria światła
Obsada:
- Aigul Akhmetshina – Rozyna
- Jack Swanson – hrabia Almaviva
- Andrey Zhilikhovsky – Figaro
- Peter Kálmán – doctor Bartolo
- Alexander Vinogradov – Don Basilio
Czas trwania: 3 godziny 35 minut z jedną przerwą
Pierre Beaumarchais, osiemnastowieczny dramaturg francuski, wydatnie przysłużył się operze – na podstawie jego sztuk powstały libretta do co najmniej dziesięciu dzieł. Wśród nich znajdują się największe przeboje operowych scen: „Wesele Figara” Mozarta i „Cyrulik sewilski” Rossiniego. Te dwa tytuły są ze sobą powiązane, stanowiąc kolejne części trylogii o Figarze. Używając języka kinomanów, moglibyśmy powiedzieć, że „Cyrulik sewilski”, choć chronologicznie późniejszy, stanowi prequel (wstęp, zapowiedź) opery Mozarta. Dowiadujemy się z niego, w jaki sposób hrabia Almaviva rozkochał w sobie i zdobył Rozynę – wychowankę doktora Bartolo, która w operze Mozarta pojawia się już jako hrabina Almaviva.
Trudno dziś uwierzyć, że „Cyrulik sewilski” – to arcydzieło literatury operowej, perełka sztuki buffa – w dniu premiery poniósł sromotną klęskę. Być może zawiniła tu seria niekorzystnych zbiegów okoliczności (łącznie z wtargnięciem na scenę czarnego kota!), być może – co bardziej prawdopodobne – niechęć zwolenników mało znanego obecnie kompozytora Giovanniego Paisiella, którego opera „Cyrulik sewilski”, również napisana do sztuki Beaumarchais’go, święciła wówczas triumfy. Rossini, chcąc zapobiec kłopotom i nie rozdrażniać starszego kolegi, postanowił wystawić swoją kompozycję pod tytułem „Almaviva, czyli daremna ostrożność”. Niestety, jego ostrożność okazała się daremna…
Choć już drugie przedstawienie wypadło lepiej, generalnie jednak „Cyrulik...” Rossiniego zdobywał uznanie raczej powoli. Obecnie stanowi za to niedościgniony wzór trudnego dla kompozytora gatunku, jakim jest opera buffa, zachwycając bogactwem bezpretensjonalnych melodii, świetnym połączeniem elementów muzycznych i scenicznych, wirtuozerią wokalną i, nade wszystko, „niewyczerpanymi zasobami teatralnego humoru” (Piotr Kamiński, „Tysiąc i jedna opera”).
fot. Ken Howard/Metropolitan Opera